Endometrioza – choroba pełna tajemnic. Autor: Aleksandra Zalewska-Stankiewicz. Data publikacji: 8.12.2021. U 30 procent kobiet przyczyna niepłodności tkwi w endometriozie. Bardzo trudno leczyć taką pacjentkę, ale endometrioza to nie wyrok – mówi prof. dr hab. n. med. Sławomir Suchocki.

Endometrioza to choroba związana z okresem rozrodczym kobiety. Można ją stwierdzić u kobiet w wieku od 12 do 80 roku życia, mimo tego średni wiek pacjentki u której rozpoznaje się endometriozę wynosi 28 lat. Endometrioza utrudnia zajście w ciążę, dlatego kobiety cierpiące na tę chorobę zwykle potrzebują więcej czasu i starań, by móc cieszyć się z zapłodnienia. W cięższych przypadkach endometriozy do umożliwienia zapłodnienia konieczne mogą okazać się zabiegi chirurgiczne lub techniki wspomaganego a niepłodność – czy endometrioza jest jedną z przyczyn niepłodności?Endometrioza występuje częściej u kobiet niepłodnych. Przeprowadzone w Polsce badanie wieloośrodkowe mające na celu podać liczbę kobiet, których problemy niepłodności mogą być związane z endometriozą, wykazało na próbie badawczej liczącej 1500 par (diagnozowanych z powodu niepłodności), że endometrioza występuje u 34% diagnozę dotyczącą niepłodności wynikającej z endometriozy stwierdza się po wykonaniu laparoskopii. W czasie laparoskopii lekarz usuwa ogniska choroby, co przyczynia się do poprawy pacjentki z endometriozą 1. i 2. stopnia, które nie ukończyły 35. roku życia i krótko czekają na ciążę, endometriozę można leczyć poprzez przeprowadzenie inseminacji domacicznych ze stymulacją jajeczkowania. W razie braku ciąży należy przystąpić do procedury zapłodnienia pozaustrojowego (do 14% szans na urodzenie dziecka w przeliczeniu na jeden cykl terapeutyczny).U pacjentek z najcięższą formą endometriozy leczeniem z wyboru jest zapłodnienie pozaustrojowe in kobiet, którym mimo choroby udało się zajść w ciążę, objawy endometriozy stają się łagodniejsze. Wynika to z faktu, że w czasie ciąży organizm kobiety produkuje większe ilości progesteronu, który łagodzi objawy endometriozy i sprawia, że ogniska choroby stają się mniej aktywne. Na polepszenie się stanu zdrowia wpływ ma również zatrzymanie na czas ciąży krwawień menstruacyjnych. Po urodzeniu dziecka objawy endometriozy najczęściej znów się nasilają. Sposobem na łagodzenie objawów choroby po urodzeniu dziecka jest karmienie piersią. Karmienie hamuje produkcję estrogenów, przez co wstrzymana jest owulacja, a co za tym idzie – również rozwój wystąpienia endometriozyPrawdopodobieństwo wystąpienia endometriozy związane jest z wczesnym pojawieniem się pierwszej miesiączki – przed 11 rokiem życia, a także w sytuacji, gdy cykle miesiączkowe są zbyt krótkie lub zbyt długie. Zbyt obfite i bardzo bolesne miesiączki często są symptomem powiększonego endometrium (śluzówki macicy). W takim przypadku należy podjąć diagnostykę w celu wykluczenia endometriozyWywiad i badanie ginekologiczneWizyta u lekarza specjalisty, który zbierze wywiad i przeprowadzi badanie ginekologiczne pozwala na ukierunkowanie rozpoznania. Podczas podstawowego badania ginekologicznego lekarz nie jest w stanie w 100 % zdiagnozować endometriozy, ale niektóre elementy badania pozwalają na wysokie podejrzenie obecności tego schorzenia. Należą do nich:utrwalone tyłozgięcie macicy,ograniczona jej ruchomość i bolesność,pogrubiałe i bolesne przydatki,pogrubiałe więzadła krzyżowo-maciczne,pogrubiałe sklepienia USGPodstawowym narzędziem diagnostycznym u pacjentek z endometriozą jest badanie USG. Rzadko, choć zdarza się tak, że w przypadku wątpliwości co do kwalifikacji do rozległego zabiegu chirurgicznego, lekarz może zlecić obrazowanie rezonansem magnetycznym (MRI).LaparoskopiaTo metoda pozwalającą na postawienie pewnego rozpoznania endometriozy. Dla lekarza zajmującego się diagnostyką i leczeniem niepłodności ważna jest ocena stopnia zaawansowania choroby. Endometrioza może obejmować szeroki zakres zmian w obrębie miednicy – od pojedynczych niewielkich jednomilimetrowych wczepów do dużych ponad dziesięciocentymetrowych torbieli endometrialnych w zrostach z jelitami, macicą, bądź więzadłem endometriozyTypowe objawy endometriozy odczuwane przez pacjentkę, w zależności od umiejscowienia i stopnia zaawansowania choroby, to między innymi:bolesne, obfite miesiączki,odczuwanie bólu w czasie stosunków płciowych (dyspareunia),przewlekły ból w miednicy mniejszej,bóle brzucha,dyskomfort odczuwany w mogą towarzyszyć również inne objawy, choć występują one w niewielu przypadkach. Do rzadszych objawów schorzenia należą:wzdęcia,bolesne oddawanie moczu i stolca,krwawienie z odbytnicy lub dróg moczowych,zaburzenia czynności układów moczowego i endometriozyDo oceny stopnia zaawansowania endometriozy, najszerzej stosowana jest klasyfikacja kliniczna według Amerykańskiego Towarzystwa Płodności (ASRM). Łagodne przypadki endometriozy rzadziej powodują niepłodność, a do ich leczenia stosuje się metody farmakologiczne. Endometrioza 3. Stopnia czy endometrioza 4. stropnia to najbardziej zaawansowane stadia schorzenia, które często wymagają leczenia endometriozy według Amerykańskiego Towarzystwa Płodności (ASRM)stopieńNasilenie endometriozyIMinimalnaIIŁagodnaIIIUmiarkowanaIVCiężkaLeczenie endometriozyLeczenie endometriozy może przebiegać farmakologicznie lub chirurgicznie. Podjęte kroki zależą od stopnia rozwoju choroby. Lecznie schorzenia ma dwa główne cele, pierwszym z nich jest zahamowanie postępu endometriozy, drugim utrzymanie lub przywrócenie płodności. W przypadku, kiedy endometrioza powoduje niepłodność, wówczas metodą leczenia niepłodności mogą być metody wspomaganego chirurgiczneW endometriozie współistniejącej z niepłodnością laparoskopia pozwala na diagnozę, a także ewentualne usunięcie ognisk choroby i w miarę możliwości przywrócenie prawidłowych stosunków anatomicznych w obrębie miednicy. Brakuje jednak dowodów na to, że wielokrotne powtarzanie operacji zwiększa szanse na ciążę. Chirurgiczne leczenie endometriozy polega na usuwaniu ognisk choroby. Zabiegów dokonuje się metodą laparoskopową, która polega na wprowadzeniu do jamy brzusznej niewielkich narzędzi optycznych oraz narzędzi farmakologiczneW leczeniu dolegliwości bólowych spowodowanych endometriozą stosowane są tzw. progestageny, danazol, doustne leki antykoncepcyjne, analogi GnRH, leki z grupy SERM i SPRM. W tym przypadku także brakuje dowodów, że poprawiają one płodność. U niepłodnych kobiet z endometriozą nie zaleca się powyższego leczenia farmakologicznego. Farmakologiczne leczenie endometriozy ma na celu zatrzymanie jajeczkowania, co z kolei wstrzymuje również wytwarzania błony śluzowej mające na celu wyleczenie endometriozy mogą być podawane doustnie, w formie zastrzyku lub wkładki dopochwowej. Farmakologiczne leczenie jest skuteczne w leczeniu dolegliwości bólowych, nie jest zalecane przy zaburzeniach płodności związanych z bezobjawową wspomaganego rozroduInseminacja domaciczna wraz ze stymulacją owulacji – może być zaproponowana u pacjentek czekających na ciążę krócej niż 24 miesięcy. Inseminacja przy endometriozie 3. stopnia i 4. stopnia nie jest pozaustrojowe (IVF, in vitro)jest najskuteczniejszą metodą leczenia niepłodności u kobiet z endometriozą. Laboratoryjne procedury in vitro zwiększają prawdopodobieństwo zapłodnienia i przede wszystkim chronią zapłodnioną komórkę jajową przed szkodliwym wpływem endometriozy. Ponadto metoda ta pozwala ominąć towarzyszące tej chorobie przeszkody anatomiczne w układzie rozrodczym, takie jak zrosty czy niedrożność decydujące się na pozaustrojowe zapłodnienie in vitro przy endometriozie zaawansowanego stopnia mogą mieć mniejszą szansę na ciążę, niż te z łagodnym stadium choroby. Wynika to przede wszystkim ze zmniejszonej rezerwy jajnikowej i co za tym idzie mniejszej liczby prawidłowych komórek jajowych otrzymanych podczas hormonalnej stymulacji jajników do programu IVF. Zapłodnienie pozaustrojowe jest najskuteczniejszą metodą leczenia niepłodności z towarzyszącą endometriozą (do 46% szans na urodzenie dziecka na jeden cykl terapeutyczny).

Twój problem. Endometrioza to choroba polegająca na wszczepianiu się endometrium, czyli tkanki wyściełającej macicę, poza jej obszar. Endometrium znajdujące się w innych narządach, również reaguje na cykl menstruacyjny, a więc rozrasta się, a następnie złuszcza i krwawi. Schorzenie to powoduje zrosty w jamie brzusznej i wyraźne

Karolina to prawdziwa wojowniczka. Chociaż cierpi na endometriozę, choroba nie przekreśliła jej największych pasji, czyli malowania i pisania. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie- stała się dla Karoliny inspiracją. Poznaj historię naszej bohaterki i dowiedz się, w jaki sposób pomimo endometriozy i wprowadzenia w stan farmakologicznej menopauzy udało jej się naturalnie zajść w ciążę. W maju 2008 roku po wielu miesiącach kuracji hormonalnej okazało się, że mam dwie duże torbiele na obu jajnikach. Szybko trafiłam na stół. Kiedyś nie było takich problemów jak teraz, gdzie czytam, że dziewczyny czekają miesiącami na zabieg. Ja czekałam niespełna miesiąc. W szpitalu usunięto mi obie torbiele. Podczas laparoskopii okazało się „przy okazji”, że ogniska endometrium mam rozsiane po całej jamie otrzewnej. Były w zatoce Douglasa i w miednicy mniejszej. Na obchodzie po zabiegu, dowiedziałam się, że udrożniono mi przy okazji jajowody, choć nie było o tym nawet najmniejszej wzmianki na wypisie. Ordynator nie miał dla mnie dobrych wieści. Powiedział mi, że, tu cytuję: „u pani bez in vitro się nie obejdzie”. Pamiętam jego słowa doskonale, bo długo wbijały mi się jak szpilki w umysł i serce. Do domu wróciłam po kilku dniach. Farmakologiczna menopauza pozostawała jedynym rozwiązaniem Po dwóch tygodniach od zabiegu trafiłam do mojego ginekologa, który mnie uspokoił, mówiąc, że mimo iż moje jajniki to w konkursie piękności nie mogą startować, to je mam. Mam też macicę i drożne jajowody, więc prawie wszystko, co jest potrzebne do zajścia w ciążę. Wiadomo, bez pierwiastka męskiego nic się nie da zrobić, dlatego mówię, że prawie wszystko. Po kolejnych dwóch tygodniach miałam jeszcze jedną kontrolę. Nim zdążyłam zejść z leżanki już miałam łzy w oczach. Torbiele odrastały. Upłynął dopiero miesiąc od zabiegu, a już pojawiły się nowe. Nie były takie okazałe jak te, które mi operowano (6,5 i 5,8 cm) ale ewidentnie odrastały. Mój, widać było, że zmartwiony lekarz postanowił wprowadzić mnie w stan farmakologicznej menopauzy. Jak to miało wyglądać? Tu też pozwolę sobie wpleść fragment mojej książki: Miałam w aptece zakupić 3 zastrzyki. Każdy kosztował 500 zł i każdy miał sprawić, żebym z ginekologicznego punktu widzenia stała się babcią. Każdy zastrzyk miałam przyjmować co miesiąc. Nie pamiętam już dokładnie, kiedy miałam zacząć, ale pamiętam doskonale, że jeździłam do pielęgniarki, bo sama nie umiałam się ukłuć. Wywoływało to we mnie bardzo nieprzyjemne uczucie. Trochę odrazy, trochę strachu, trochę – O matko! Ja tego nie zrobię! Po pierwszym zastrzyku miałam nie mieć miesiączki. W końcu menopauza, to menopauza. Jak mocno się zdziwiłam, kiedy jednak się pojawiła. Skończyło się badaniem, które nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Zobacz też: Zaskoczeń ciąg dalszy Tak się ponoć nie dzieje. Jak widać moja przysadka miała inne zdanie na temat odbywanej menopauzy niż było przewidziane. Przyjęłam to do wiadomości. Grunt, że torbieli nie było. Dowiedziałam się za to, że po drugim zastrzyku, to już okresu na pewno mieć nie będę. Czyżby? Był. O czasie, co do dnia. Znów badanie i brak wyjaśnienia. Mi już było wszystko jedno. Byle ten szajs na moich jajnikach się nie pojawiał. Niestety farmakologiczna menopauza wiązała się z całym hormonalnym bajzlem opisywanym wówczas przez moja mamę, która to akurat przechodziła ją naturalnie. Czyli raz było mi gorąco, za chwilę zimno. Płakałam bez powodu, po czym śmiałam się jak wariatka z głupot. Czułam się okropnie rozchwiana i miałam lęki. Czułam się słabo, albo jakby rozpierała mnie energia. Coś okropnego. W końcu przyszła pora na trzeci i ostatni zastrzyk. Tu, uwaga! Uwaga! „Pani Karolino, po ostatnim zastrzyku proszę już spokojnie czekać na miesiączkę”. Endometrioza a ciąża. Czy to w ogóle możliwe? Torbieli nadal nie było. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy takowa miesiączka się nie pojawiła. Po kilku dniach od „terminu”, zadzwoniłam ponownie do lekarza. Ponownie trafiłam na kozetkę. I szok! Jaki? Największy, jaki w życiu przeżyłam, wliczając wszystko co spotkało mnie do dnia dzisiejszego! Byłam w ciąży!!! Lekarz, naprawdę dobry lekarz, który swego czasu był ordynatorem ginekologii w szpitalu, którego praktyka lekarska grubo przekraczała 20 lat, był tak zdziwiony, że przez chwilę odebrało mu mowę. Dopiero po pewnym czasie, który wydawał się dla mnie przysłowiową wiecznością, wycedził: Jest pani, jak jeden przypadek na milion. Pamiętam, że się trzęsłam. Do dziś widzę, jak na monitorze USG pokazuje mi palcem pęcherzyk. Nie był on tam, gdzie powinien, ale był. Nie pytaj mnie gdzie był, nie pamiętam. Wiem tylko tyle, że nie był zagnieżdżony w macicy. Badanie trwało długo. Za długo, jak na fale emocji, które mnie zalewały. Pytania wdzierały mi się go głowy jedno za drugim. Nic nie mówiłam. Tylko słuchałam. Słuchałam tego, co mówi lekarz i tego, co krzyczy moja głowa. Co z tego pozostało mi w pamięci? „Ciąża?!!! Jak to możliwe?! Jeden na milion?! Ale jak to możliwe?! Przecież ja nie mogę mieć dzieci bez in vitro?! W sumie, jak to on mówił? Ma pani dwa jajniki, drożne jajowody i macicę, więc szansa jest…” Tylko, że teraz jeszcze miałam tą całą menopauzę. O co tu chodzi? Czy jajeczko dotrze tam, gdzie jego miejsce? Co będzie, jeśli nie? Wtedy będzie trzeba usunąć?” I jeszcze wiele, wiele innych pytań, które zalewały mój umysł prawdziwym tsunami. Odczuwane emocje były skrajne! Niesamowite zakończenie niesamowitej historii W tamtym okresie zmieniłam pracę na nową, gdzie po 3 miesiącach mnie zwolnili. Było o tej „akcji głośno w całym Trójmieście. Najpierw w dwa miesiące firma zatrudniła około pięćdziesięciu nowych pracowników, tylko po to, (to czysto moja złośliwa opinia) żeby po trzech kolejnych miesiącach zwolnić niemal setkę ludzi. Byłam wśród tych zwolnionych. Szybko znalazłam inną pracę. Zostałam asystentką dyrektora w firmie zajmującej się ubezpieczeniami. Tylko, że po miesiącu dowiedziałam się, że mam być i asystentką i tą, co sprzedaje ubezpieczenia. Ja nie z tych, co potrafią sprzedawać. Ja potrafię malować, trochę projektować, dobrze piszę, ale sprzedawanie nie jest w żaden sposób wpisane w zestaw moich umiejętności. Zwolniłam się za porozumieniem stron. Zdążyłam się zarejestrować w Urzędzie Pracy i dokładnie tydzień później usłyszałam te słowa: „jest pani w ciąży”. Tak, teraz jak o tym piszę, wszystkie ówczesne emocje zalewają mnie na nowo: Strach! Panika! Co będzie jeśli jajeczko powędruje do innego endometrium, niż to w macicy? Znowu zabieg? Jeśli można to tak nazwać! Co jeśli jednak zagnieździ się, gdzie powinno? Przecież nie mam pracy! M. zarabia średnio, więc jak my się utrzymamy? Jeszcze moje studia! Jak ja je skończę? Mam wzięty kredyt, żeby je kontynuować, który spłacałam do tej pory regularnie. Niby nie jakiś strasznie wielki, bo było to około 450 zł miesięcznie, ale teraz nie mam przecież pensji! Czy my w ogóle jesteśmy gotowi na rodzicielstwo? M. dopiero się do mnie wprowadził. Pamiętam, że jego mama trochę popłakiwała, bo dziecko z domu wyfrunęło. A teraz, dosłownie miesiąc później mamy jej przekazać kolejne „rewelacje”? Szok! – To ja w końcu jednak mogę mieć dzieci?! Radość! – To ja naprawdę jednak mogę mieć dzieci?!!! Oczywiście jajeczko zawędrowało tam, gdzie powinno i w czerwcu 2009 roku zostałam mamą. fot. Karolina Staszak Karolina jest mamą, malarką i aktywną pisarką. Jej najnowsza książka nosi tytuł „Co teraz? Moja ukochana została matką!”. W planach ma również wydanie publikacji na temat swojej choroby: „Dziennik endometriozy. Nadzieja”. Dostęp dla wszystkich Wolny dostęp Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium!

Endometrioza a ciąża. Jak zajść w ciążę z endometriozą? Endometrioza w ciąży. Zajście w ciążę przy endometriozie jest mocno utrudnione. Jednak w pismach medycznych można znaleźć wiele przypadków kobiet, którym dokuczyła endometrioza, a ciąża powstała naturalnie i rozwijała się prawidłowo.
Zgodnie ze swoją misją, Redakcja dokłada wszelkich starań, aby dostarczać rzetelne treści medyczne poparte najnowszą wiedzą naukową. Dodatkowe oznaczenie "Sprawdzona treść" wskazuje, że dany artykuł został zweryfikowany przez lekarza lub bezpośrednio przez niego napisany. Taka dwustopniowa weryfikacja: dziennikarz medyczny i lekarz pozwala nam na dostarczanie treści najwyższej jakości oraz zgodnych z aktualną wiedzą medyczną. Nasze zaangażowanie w tym zakresie zostało docenione przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia, które nadało Redakcji honorowy tytuł Wielkiego Edukatora. Sprawdzona treść data publikacji: 17:00, data aktualizacji: 07:54 Konsultacja merytoryczna: Lek. Paweł Żmuda-Trzebiatowski ten tekst przeczytasz w 15 minut Przeczytaj historie kobiet doświadczonych tą chorobą Shutterstock Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Historia Agnieszki Historia Moniki Mam na imię Anna, mam 38 lat i jestem mamą dwóch fantastycznych szesnastoletnich facetów. Choruje na endometriozę od nastu lat i odkąd pamiętam zawsze miałam bolesne miesiączki. Bóle były bardzo silne, czasami kończyły się wizytą na pogotowiu z różnymi podejrzeniami (np. wyrostka robaczkowego), ale nikt nie wpadł na pomysł, by zdiagnozować to właśnie jako endometriozę. I tak mijały lata, ja cierpiałam, ale uwierzyłam, że taka moja uroda (hmmm, ilu nam to wmawiano?). Później zdarzył się cud, urodziłam pięknych, zdrowych chłopców. Poród odbył się przez cięcie cesarskie i to był moment gdy moja choroba nabrała rozpędu, ponieważ cięcie cesarskie spowodowało rozsiew endometrium. Ale jeszcze nieświadoma tego, cieszyłam się macierzyństwem zapominając o bólu. I tak po kilku latach, pewnego dnia wyczułam guzek na wysokości pępka i myśląc, że to przepuklina powstała na skutek podniesienia ciężaru udałam się do lekarza…. i diagnoza „endometrioza”. A co to takiego? A jak? A dlaczego? A jak leczyć? Guz był wielkości orzecha włoskiego i zostałam skierowana do szpitala na laparoskopowe usunięcie go. Oczywiście zawsze musi być pod górkę, tak więc z zasady prosta laparoskopia przekształciła się w poważniejszy zabieg, bo to co miało być tylko guzem - orzeszkiem okazało się czubkiem góry , guz wrastał się głębiej w płaty brzuszne. Po dwóch tygodniach wyszłam ze szpitala uzbrojona w Danazol ale szczęśliwa, że się udało. Niestety po roku kuracji i roku względnego spokoju kolejny atak choroby, kolejna laparoskopia i kolejne zażywanie leków hormonalnych. I znów krótki okres spokoju. I wyobraźcie sobie już chora zaszłam w drugą ciążę. Jakaż to była radość, bo to dziewczynka, marzenia, plany, radość, już widziałam te warkoczyki, sukieneczki…… i przyszedł pewien maj i moje marzenia roztrzaskały się na tysiące kawałków, razem z moim sercem i duszą. Moja maleńka dziewczynka urodziła się za wcześnie i nie przeżyła…. Rozpacz, ale trzeba było wrócić do życia, dwójka dzieci w domu na mnie czekała, trzeba było wziąć się w garść …. Mijały kolejne miesiące i kolejne bólowe doby, tygodnie i kolejna laparoskopia, która wykryła guza na jelitach. Podejrzenie endometriozy, ale ponieważ to jelita trzeba było się upewnić, więc kolejne badania, nieprzyjemne kolonoskopię, tomografie itp. Bóle były nie do zniesienia. Decyzja - operacja, podczas której usunięto mi część odbytnicy. Po wyjściu ze szpitala i dojściu do siebie, byłam dobrej myśli, że to już koniec moich wycieczek, ale nic bardziej mylnego. Nadal bolało i kolejne nieprzyjemne badania, kolejne próby leczenia, kolejne pobyty w szpitalu, ufff ile można? Okazuje się, że można, nauczyłam się żyć z chorobą, z bólem, nauczyłam się ją tolerować choć czasami brak sił, ale potrzebne jest wsparcie bliskich znajomych i ich świadomość na temat choroby. Dlatego warto tę świadomość rozwijać, warto mówić o chorobie i o tym jaki ma wpływ na jakość życia, nie tylko samych chorych kobiet, ale także na ich bliskich i otoczenie. Ja miałam to szczęście i zrozumienie. Poznałam również grupę fantastycznych kobiet, również chorych na endometriozę, które działają na rzecz zwiększenia świadomości o chorobie i dają duże wsparcie, ponieważ człowiek wie, że nie jest sam z problemem. Anna Leśnik. Historia Agnieszki Miałam 28 lat, w marcu 2008 roku nie pojawiła mi się o czasie miesiączka. Trochę się zaniepokoiłam, ale jeszcze się tym nie przejmowałam. To był taki trochę niespokojny czas w moim życiu i pomyślałam, że to chwilowe. Nawet przez moment pomyślałam, że to może ciąża. Dopiero gdy nie pojawił się kolejny okres, udałam się do lekarki. Od ostatniej wizyty minęło ok. 14 miesięcy, ponieważ zawsze starałam się raz na rok robić badania cytologiczne. Pani doktor podczas badania wykluczyła ciążę i dała mi skierowanie na badanie usg, podejrzewała bowiem torbiel na jajniku. Badanie potwierdziło domysły, podwójnie. Torbiel na jednym jajniku miała 8 cm na drugim niewiele mniej. Nie wyglądało to dobrze więc dostałam skierowanie na badanie markera Ca-125. Wtedy po raz pierwszy trochę się zdenerwowałam, bo wiedziałam już, że podwyższony ich stan to może być choroba nowotworowa. Na szczęście okazało się, że to tylko – jak wtedy sądziłam – endometrioza. Lekarz uspokoił, że zrobią mi trzy małe dziurki w brzuchu, wytną torbiele i będzie po kłopocie. Uspokojona zapisałam się na operację. Nigdy wcześniej nie słyszałam o endometriozie, ale kiedy usłyszałam diagnozę, zaczęłam bardziej analizować swoje sygnały z ciała, szczególnie podczas okresu. Dowiadując się więcej o tej chorobie, uświadomiłam sobie że bardzo wiele symptomów bagatelizowałam, myśląc że to normalne. Rozmawiałam nawet wcześniej z przyjaciółkami o różnych objawach i słyszałam, że one też tak mają więc nigdy tych dolegliwości nie postrzegałam jako groźnych czy dziwnych. Ponieważ nigdy z powodu miesiączki nie musiałam zażywać środków przeciwbólowych, a inne koleżanki nie mogły bez nich funkcjonować, nie przyszło by mi do głowy, że coś jest nie tak i należy o tym powiedzieć u lekarza podczas wizyty. Miesiączka nie wpływała negatywnie na moje funkcjonowanie byłam przekonana, że takie odczucia są naturalne i po prostu tak to już jest. Do tej pory się zastanawiam, czy było tak bo mam wysoki próg bólu, czy to endometrioza rozwijała się tak podstępnie. Cierpliwie czekałam na wyznaczony termin operacji, byłam zadowolona, że właściwie w ciągu paru miesięcy postawiono diagnozę, słyszałam że inne kobiety czasem przez kilka lat okropnie cierpią i lekarze odsyłają je od jednego specjalisty do innego, a żaden nie umie postawić trafnej diagnozy i leczą je na różne inne choroby: dolegliwości żołądka, wątroby, jajników. Jednak pewnego czerwcowego poranka okazało się, ze mam bardzo silny ból w dole brzucha. Nigdy wcześniej takiego nie doświadczyłam, wiedziałam więc że dzieje się coś niedobrego i nie mogę tego zostawić. Po rozmowie telefonicznej z lekarzem postanowiłam pojechać na izbę przyjęć do szpitala. Dobrze zrobiłam, na miejscu okazało się, że mam bardzo niskie ciśnienie 70/40. Ponieważ ból był po prawej stronie, koniecznie chciano mi wyciąć wyrostek robaczkowy, dopiero kiedy powiedziałam o torbielach uznano, że to skręcenie się torbieli. Dostałam środki przeciwbólowe i rozkurczowe i stwierdzono, że mój stan jest na tyle dobry, że mogę poczekać do rana na zabieg. Okazało się, że nie do końca tak było. Następnego dnia rano podczas operacji okazało się, ze mam pękniętą torbiel oraz bardzo mocno zrośnięte wszystkie narządy. Potrzebna była klasyczna operacja przez rozcięcie brzucha, w moim wnętrzu był jeden wielki kokon i laparoskopowo nie było możliwości nic zrobić. Operacja była skomplikowana i trwała dość długo. Usunięto mi prawy jajowód i jajnik, z lewego jajnika wyłuszczono torbiel. Uwolniono bardzo liczne zrosty. Oczyszczono otrzewną. Okazało się również, że groziła mi czasowa stomia ponieważ miałam bardzo zaatakowane jelita. Szczęśliwie dało się zszyć esicę na długości 10 cm i wyłonienie sztucznego odbytu nie było konieczne. Zobacz także: Życie ze stomią Obudziłam się po operacji i byłam przerażona: na twarzy miałam maską i byłam podłączona do masy rurek, kroplówek, cewnika, sączka i jeszcze sama nie wiem czego. Nie wiedziałam, że to była taka poważna operacja, bo przecież spodziewałam się tylko laparoskopii i tych 3 maleńkich dziurek w brzuchu... Pobyt w szpitalu trwał 10 dni. Po operacji czułam się naprawdę dobrze. Badanie histopatologiczne potwierdziło, że to endometrioza. Wiedziałam już, że ta choroba może powracać. Miałam niedrożny pozostały jajowód. Po długim namyśle podjęłam decyzję, że nie będę się starać o dziecko i jedyne czego pragnę to żyć z tą choroba tak, aby nie odbierała mi radości z życia. Rozpoczęłam leczenie serią zastrzyków, jednocześnie powtarzając badania usg co miesiąc i monitorując sytuację. Byłam pewna, że mamy chorobę pod kontrolą. Niestety po zakończonej terapii i po 2-3 miesiączkach okazało się, że znowu mam 8 centymetrową torbiel na jajniku. Ustaliłam z lekarzami termin ponownej operacji i w lipcu czyli po 13 miesiącach od pierwszej operacji usunięto mi prawie cały lewy jajnik wraz z jajowodem. W wieku 29 lat zostałam ze strzępkiem jajnika. I tym razem nie obyło się bez niespodzianek. Sytuacja była poważna ponieważ miałam bardzo mocne zrosty z unaczynieniem lewej nogi. Trafiłam jednak na wspaniały zespół chirurgów, który dzielnie walczył o to, bym mogła normalnie, sprawnie żyć. Od tamtej pory minęły prawie 3 lata. Czuje się bardzo dobrze, nadal regularnie się kontroluje. Stosuję HTZ (Hormonalną Terapię Zastępczą) ponieważ pozostawiony strzępek jajnika przestał już produkować potrzebne mi hormony. Cieszę się, że nadal tu jestem, przestałam się przejmować drobiazgami i cieszę się z każdego dnia, bo życie jest takie delikatne i nieoczekiwanie może się skończyć. Szkoda czasu na martwienie się. Mam 32 lata, mam menopauzę, mimo to czuję się szczęśliwą kobietą. Historia Moniki Pierwsze objawy endometriozy pojawiły się u mnie w 2001 roku. Pewnego popołudnia, po dosyć intensywnym koszeniu trawy na działce, poczułam ból brzucha z prawej strony. Po wizycie u ginekologa okazało się, że powstała torbiel, wtedy (po kuracji farmakologicznej) torbiel wchłonęła się. Przez kilka lat nie miałam żadnych niepokojących objawów poza tym, że pojawiły się narastające dolegliwości bólowe w czasie miesiączki. Ponieważ brałam w tym czasie tabletki antykoncepcyjne, to starałam się „celować” z okresem na weekend, tak by nie musieć brać wolnego w pracy. Do ginekologa chodziłam regularnie, przynajmniej raz w roku miałam robione badanie USG, wszystko było w porządku. W 2009 roku z partnerem podjęliśmy decyzję, że chcielibyśmy mieć dzieci, odstawiłam tabletki, ale nie udawało mi się zajść w ciążę. Postanowiliśmy skorzystać z pomocy renomowanej kliniki leczenia niepłodności w Warszawie. Przeprowadziliśmy wiele kosztownych badań, z których wynikało, że w zasadzie jesteśmy zdrowi. W czasie USG pojawiała się „tylko” torbiel na prawym jajniku, ale po zastosowaniu luteiny znikała. Zwracałam lekarce uwagę na bardzo bolesne miesiączki, ale nie zainteresowała się tym specjalnie. W październiku 2009 roku nastąpił nagły zwrot akcji. Znów byłam na kontrolnym badaniu USG, które wykazało, że kolejna torbiel właśnie znikła. Cztery dni później nagle rozbolał mnie brzuch z prawej strony. Pojechaliśmy do najbliższego szpitala. Tam zbadał mnie chirurg, zrobiono podstawowe badania krwi i skierowano na konsultację do ginekologa. W czasie badania ginekologicznego opowiedziałam swoją historię, skupiłam się na tym, że faktycznie miałam torbiel, ale już się wchłonęła. Badanie USG nie było zbyt wyraźne, więc wróciłam na oddział chirurgiczny, gdzie miałam mieć usuwany wyrostek robaczkowy. Była to moja pierwsza wizyta w szpitalu w charakterze pacjenta, byłam przerażona. Rano poszłam na salę operacyjną, tam rozebrałam się i położyłam na stole, moje przerażenie było coraz większe. Później zasnęłam… Obudziła mnie lekarka, która poprzedniej nocy badała mnie na ginekologii i powiedziała, że jestem na oddziale ginekologicznym, ponieważ usunięto mi pękniętą torbiel prawego jajnika. Jak o tym usłyszałam zaczęłam okropnie płakać, co niestety świeżo po operacji nie jest najlepszym pomysłem, poprosiłam więc coś na uspokojenie. Na widok lekarki wpadałam w podobną histerię przez trzy dni. Nie można było ze mną normalnie rozmawiać. Po kilku dniach zaczęłam się uspokajać, udało mi się też spojrzeć na mój brzuch – wyglądał strasznie, blizna po wyrostku, który pozostał na swoim miejscu oraz druga taka jak po cesarskim cięciu. Stwierdziłam też, że warto dowiedzieć się, co właściwie mi się stało, przecież byłam zdrowa. W rozmowie z ordynatorem dowiedziałam się, że mam endometriozę a zrosty w moim brzuchu wyglądały „jak po dziesięciu operacjach”. Po wyjściu ze szpitala byłam na zwolnieniu lekarskim przez miesiąc. Wynik badań histopatologicznych był raczej oczywisty – endometrioza. Trochę poczytałam o chorobie w Internecie. Przeraziłam się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam zupełnie, do kogo mam się udać po pomoc. Na jednej z wizyt u ginekologa dostałam informację, żeby się zgłosić do lekarza, który zajmuje się takimi sprawami. Umówienie wizyty trwało ponad 2 miesiące, ale udało się. Na pierwszej wizycie otrzymałam od razu skierowanie do szpitala na kolejną operację, jak dowiedziałam się „w celu posprzątania po poprzedniej”. W marcu 2010, jakieś trzy tygodnie przed planowaną operacją rozpoczął się okres, oczywiście bolesny, trzeciego dnia było tak źle, że nie mogłam spać (a ja z tym raczej nie miewam problemów). To była sobota o 5 rano, kiedy ból stał się nie do zniesienia, poprosiłam partnera, żeby zawiózł mnie do szpitala. W trakcie badania mało co nie wyskoczyłam w fotela, tak strasznie bolał mnie brzuch. Zostałam przyjęta. Leżałam biała jak ściana podłączona do kroplówki z antybiotykami. W poniedziałek zaczęły się badania. W czasie USG okazało się, że coś jest w pęcherzu, dodatkowo wyniki markerów miałam bardzo złe – lekarz podejrzewał, że to może być nowotwór (nie powiedział tego wprost, ale po słowach, że przy endometriozie wynosi 100, a u mnie jest ponad 500, sprawdziłam w Internecie w jakim celu takie badania się robi). Przepłakałam całą noc, myślałam nad swoim testamentem. Potem były kolejne badania, rezonans magnetyczny oraz cystoskopia (pobrano kawałek guza z pęcherza w celu sprawdzenia co to jest). Na moje szczęście wyniki były dosyć szybko – to była „tylko” endometrioza. Po 10 dniach wyszłam ze szpitala, za trzy tygodnie miałam wrócić na operację. Wróciłam. W czasie kwalifikacji do operacji dowiedziałam się, że istnieje możliwość, że będę miała założony sztuczny odbyt, moja reakcja nie była trudna do przewidzenia, ze łzami w oczach podpisywałam zgodę na operację. W czasie operacji usunięto torbiele z jajnika prawego, lewego oraz usunięto guz z pęcherza. Dzień przed Wielkanocą wyszłam ze szpitala, z małym dodatkiem – przez dwa tygodnie miałam cewnik w pęcherzu. Znowu byłam na miesięcznym zwolnieniu. Dostałam leki wywołujące menopauzę, lekarz ostrzegał, że będę czuła się fatalnie. Nie było tak źle, niemniej jednak pierwsze uderzenie gorąca nieco mnie zdziwiło. Po lekach miałam zgłosić się do kliniki leczącej niepłodność, bo według mojego lekarza koniecznie powinnam zajść w ciążę, ale jedynym na to sposobem miało być in vitro. Zdecydowałam się spróbować, pierwsza próba była nieudana. Bardzo to przeżyłam, przez dwa tygodnie nie mogłam dojść do siebie. Po nieudanej próbie znowu zaczęły pojawiać się torbiele. Na początek dostałam antykoncepcję, nie pomogła, więc znowu powtórzyliśmy leki wywołujące menopauzę – tym razem czułam się naprawdę fatalnie, wszystkie mnie bolało, jakbym miała grypę. Torbiele nie znikały, ale zmniejszyły się na tyle, że mogłam podjąć drugą próbę in vitro, niestety znowu nieudaną. Znowu stres i depresja. Powoli uczyłam się żyć z chorobą, w Internecie znalazłam Polskie Stowarzyszenie Endometrioza i zapisałam się. Spotkałam dziewczyny takie jak ja, po przejściach, ale z pozytywnym nastawieniem do życia. Torbiele były nadal, lekarz prowadzący zdecydował o kolejnej - trzeciej w ciągu dwóch lat operacji. Trochę mnie to przeraziło, więc skonsultowałam to z innym lekarzem, ale on też po wykonaniu USG stwierdził, że operacja będzie konieczna. Tym razem niemal od razu po operacji miałam iść na konsultację w sprawie kolejnego in vitro. Do szpitala zostałam przyjęta w zaplanowanym terminie. Operacja była dosyć długa, po przebudzeniu czułam się świetnie. Na sali pooperacyjnej stwierdziłam, że mam zbyt dużo rurek. Zapytałam lekarza, co właściwie mi wycięto. Tym razem oprócz torbieli z prawego i lewego jajnika, wycięto wyrostek oraz kawałek jelita. Czyli spełnił się czarny scenariusz. Do domu poszłam ze stomią, po ok. 2 tygodniach się zagoiła. Jak doszłam do siebie, spróbowaliśmy in vitro po raz trzeci. Wykonanie testu wypadło dzień przed Wigilią, niestety nie udało się. W święta nie miałam ochoty nikogo widzieć. Obecnie znowu biorę leki na endometriozę, czuję się znośnie, tylko dosyć często boli mnie głowa. Planuję kolejne in vitro. Monika Braniewska Nazywam się Ania i mam 25 lat. Zaczęło się od tego, że bóle które miałam zawsze w trakcie miesiączki zaczęły się rozciągać na inne dni (początek 2008 roku). Najpierw 3 dni przed miesiączką, potem tydzień i dwa tygodnie przed....Teraz jest tak, że w miesiącu mam wolne od bólu 4 dni. Ból był coraz dłuższy i silniejszy. Poszłam do ginekologa, który stwierdził, że wszystko jest dobrze. Poszłam więc do doktor rodzinnej, która zrobiła mi podstawowe badania i również stwierdziła, że wszystko jest dobrze. A ja cierpiałam nadal, zasypiałam w wannie z ciepłą wodą bo to przynosiło ulgę, a z bólu nie mogłam spać, nie funkcjonowałam jak trzeba... Po jakimś czasie powtórnie wybrałam się do rodzinnej , gdyż żadne leki przeciwbólowe ani rozkurczowe już nie pomagały. Lekarz zapytała mnie wprost A czy na pewno Panią boli?, byłam w szoku. Zostałam wysłana do ginekologa, który znowu powiedział, że wszystko jest dobrze. Zmieniłam więc lekarz rodzinną. To ona się mną zajęła. Powiedziała, że mogę mieć zespół jelita drażliwego bądź policystyczne jajniki, ale że konsultacje z ginekologiem już miałam, dostałam skierowanie do gastrologa. Pani gastrolog próbowała szukać rozwiązania w stresie, ale druga dr dała mi skierowanie na kolonoskopię. Badanie wyszło prawidłowo, ale ile się przy nim nacierpiałam to tylko ja wiem. Jednak Pani Dr powiedziała, że jest taka choroba, endometrioza i wszystko u mnie do niej pasuje, ale ona nie może postawić diagnozy, gdyż nie jest ginekologiem. Wróciłam do rodzinnej, która powiedziała, że to bardzo możliwe i żebym ponownie zgłosiła się do ginekologa (końcówka 2010 roku ). Lekarz był bardzo poirytowany tym, że ktoś podważa jego kompetencje, jednak na odczepnego powiedział Dam Pani leki hormonalne - antykoncepcję, jeżeli bóle się zmniejszą to faktycznie mamy do czynienia z endometriozą, jeżeli nie - to znaczy, że miałem rację i ginekologicznie nic Pani nie dolega. Tabletki zadziałały. Lekarz stwierdził endometriozę, ale dopiero pół roku później. Był na sympozjum i wreszcie zyskał wiedzę na temat choroby, wtedy zrozumiał. Jednak gdyby każdy ginekolog wiedział o endometriozie tyle ile potrzeba, nie było by takich sytuacji jak moja. Gdybym wiedziała wcześniej o istnieniu tej choroby, mogłabym go cisnąć w tym kierunku, jednak nie wiedziałam nawet, że taka choroba istnieje. Teraz mam endometriozę nie tylko na narządach rodnych, ale również w obrębie jelit. Może gdyby zdiagnozowano mnie wcześniej... Dlatego świadomość endometriozy musi wzrosnąć, by cierpiące latami kobiety wiedziały co im jest, i mogły choć próbować łagodzić objawy tej przewlekłej choroby. - Anna Mieńko endometrioza endometrium leczenie endometriozy bolesne miesiączki bóle menstruacyjne Życie z endometriozą to koszmar bólu. "Myślałam, że umieram, jakby ktoś rozdzierał mi brzuch" [LIST DO REDAKCJI] W szpitalu znalazłam się już, gdy po raz drugi w życiu dostałam okres. Miałam wtedy 12 lat. Ból był nie do zniesienia, a pielęgniarki straszyły lewatywą. To był... Comiesięczne bóle nie do zniesienia. Endometrioza dotyka co dziesiątą kobietę Podczas bardzo bolesnych miesiączek słyszałam od mamy; „ja też tak miałam, po ciąży ci przejdzie”. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, czym jest endometrioza i że tak... Nietypowe objawy endometriozy Choć coraz częściej się o niej mówi, nadal upływają lata od pierwszych objawów do momentu postawienia trafnej diagnozy. Niestety dla kobiet z endometriozą, są to... Hanna Szczygieł "Pacjentka wyła z bólu. Wcześniej odwiedziła 36 ginekologów. Żaden nic nie widział" Szacuje się, że jedna na dziesięć Polek może cierpieć na endometriozę. Jeśli to prawda, problem dotyczy aż 2 mln kobiet. Co gorsza, statystyki podają też, że... Monika Zieleniewska Walczmy z endometriozą i wspierajmy kobiecą stronę SM. Nagrody w II edycji konkursu "Grant na zdrowie" zostały przyznane Laureatami II edycji konkursu Grant na Zdrowie zostali Fundacja Pokonać Endometriozę i Fundacja które zgłosiły projekty celnie... Materiały prasowe "Endometrioza jest jak cichy rak. To choroba z piekła rodem" Badając mnie, doktor coraz bardziej się denerwował. "Jak to się stało, że żaden z lekarzy nie zauważył tego, co pani ma w brzuchu? Dlaczego nikt pani wcześniej... Monika Mikołajska Podczas okresu kasłała krwią. W płucach rosła jej druga macica Medycy przecierali oczy ze zdumienia. Do szpitala Show Chwan Memorial Hospital (Tajwan) zgłosiła się 26-latka. Kobieta podczas okresu pluła krwią. Okazało się, że... Tomasz Gdaniec Endometrioza – objawy, leczenie, dieta, przyczyny [WYJAŚNIAMY] Endometrioza, czyli heterotopowa lokalizacja błony śluzowej jamy macicy, to zjawisko uciążliwe, długotrwałe i nie do końca jasne. Mimo wieloletnich badań i... Marlena Kostyńska "Mam sobie napisać na czole, że jestem chora?". Przez endometriozę nienawidziła bycia kobietą Anna Suchecka, autorka bloga "Żona z ADHD" o tym, że choruje na endometriozę dowiedziała się w wieku 21 lat. Od 17 zmaga się z chorobą. Przez ten czas nasłuchała... Magda Ważna Czy przerost endometrium oznacza endometriozę? Na co wskazuje przerost endometrium? Czy jest to jednoznaczny objawy endometriozy? Na jakie inne choroby może wskazywać przerost endometrium? Na pytanie odpowiada... Lek. Katarzyna Darecka Leczenie endometriozy to przede wszystkim leczenie jej objawów. Pacjentom zwykle zaleca się laparoskopię – dzięki niej można ostatecznie zdiagnozować chorobę, sprawdzić, jak liczne są wszczepy i je usunąć. Zabieg przeprowadza się pod narkozą. W przypadku endometriozy jajnika, gdy w jajniku powstanie torbiel, konieczna jest
\n\nendometrioza ciąża komu się udało
Endometrioza po cesarskim cięciu Wiele kobiet, nawet kilka lat po porodzie, za pomocą cesarskiego cięcia, uskarża się na dolegliwości mogące świadczyć o powstaniu endometriozy w bliźnie. Często Pacjentki nie zdają sobie sprawy z powagi choroby, ponieważ nadal panuje błędne przekonanie, że ciąża jest „lekiem” na Ciąża w przypadku kobiet chorych na endometriozę jest możliwa. Wiele zależy od zaawansowania choroby i od tego, czy zaatakowała ona i uszkodziła narządy układu rozrodczego. Podstawą jest podjęcie leczenia endometriozy, które polega głównie na usunięciu ognisk endometriozy. . 256 169 77 331 233 164 395 431

endometrioza ciąża komu się udało